Wyjeżdżając z Nowego Sącza, myśleliśmy, że z Agnieszką i Mateuszem spotkamy się ponownie dopiero za rok, na ślubie ich przyjaciół. A tu zaskoczenie. Kilka miesięcy po ślubie Agnieszka zarządziła, że trzeba zrobić jeszcze sesję plenerową. Mateusz się trochę opierał, ale z miłości do żony ustąpił (i jak się okazało, był bardzo zadowolony ze swojej decyzji). Nie mogliśmy im odmówić. Wiedzieliśmy, że praca
z nimi to sama przyjemność.

Pozwolili nam zaszaleć i odważyli się wstać w środku nocy, aby zdążyć przyjechać na Górę Zborów jeszcze przed wschodem słońca. Październikowe, wczesnoporanne światło było obłędne. A jeszcze inną zaletą pracy o tej porze, był brak towarzystwa na szlaku. Skalny plener dopełniliśmy wycieczką na Pustynię Błędowską, a gościem specjalnym był mały, włochaty przyjaciel naszej pary – Lolek. Nie będziemy Wam pokazywać go tutaj za dużo, bo na pewno skradłby całe show:)