Śluby rustykalne przewija się już od dobrych kilku sezonów. Ale różnie to jest z tymi mchami i paprociami. Czasem staną obok greckiej kolumny, a czasem pani florystka nie dowiezie na czas zielonych roślin i szybko łata dziurę jakimś kolorowym kwiatem (może nikt nie zauważy).
A u Magdy i Tobiasza było rustykalnie! Właśnie tak. Przemyśleli sprawę, dobrali dodatki do wybranego miejsca. Jaworze Nałęże aż się prosi o to, by nazwać to miejsce rustykalnym. Góry, drewno, wszędzie drewno, podłoga skrzypi, ciemno jakoś i tak bez kryształów 🙂 Cudownie!
Żeby tego było mało, to Wam powiemy, że wszystko tam było fajne. I rodzina miła i goście się bawili. Nawet deszcz się na chwilę schował i pozwolił zrobić nam rodzinne zdjęcia z zielonym widokiem. A wisienką na torcie był wujek udzielający ślubu. Czy ktoś kiedyś widział, żeby ksiądz wręczał wielbłąda Młodym na ślubie? Pewnie nie. A my widzieliśmy. Potem już tylko łapał się za głowę, jak zobaczył spektakularne wyjście z kościoła Młodej Pary.
Było super i będziemy długo wspominali. Życzymy samych takich spektakularnych wyjść jak na ślubie 🙂