Najlepsze zdjęcia ślubne PerfectLove w 2018 roku

Z każdym rokiem mamy coraz więcej doświadczenia – to jasne. Ale rok 2018 był dla nas naprawdę wielkim wyzwaniem. Tak się jakoś potoczyły nasze losy, że fotografia ślubna totalnie zdominowała nasze życie. Wcześniej pracowaliśmy jeszcze w innych dziedzinach fotografii, jednak musieliśmy postawić wszystko na jedną kartę i skupić się na Waszych ślubach. Okazało się, że jednak trochę lubicie ten duet fotografów i nagle podwoiliśmy ilość wykonanych ślubów z poprzedniego roku. Myśleliśmy, że to szaleństwo, mieliśmy nadzieję, że damy radę bez większego uszczerbku na zdrowiu. I tak też się stało. Łatwo nie było, ale nasza systematyczna i bardzo ciężka praca się opłaciła, ponieważ wszystkie nasze pary dostały gotowe zdjęcia i albumy jeszcze w 2018 roku. Nikt nie zdążył nawet spytać – kiedy będą gotowe zdjęcia. Bez zaległości mogliśmy wkroczyć w 2019. 

Nowy rok już chwilę trwa, ale postanowiliśmy jeszcze na chwilę się zatrzymać i powspominać 2018. 

Fotografia ślubna na Śląsku

Śląsk to nasz dom i niezmiennie miejsce pracy. Udało nam się tak ogarnąć terminarz, że prawie wszystkie śluby wykonywaliśmy dość blisko domu. Nie mamy więc dla Was historii o wyprawach na drugi koniec Polski. Ale cieszymy się, że tak się właśnie stało, bo jednak wyspać się we własnym łóżku, to coś wspaniałego. A podróże nadrobiliśmy na plenerach, których było całe mnóstwo. Bywały tygodnie, w których cieszyliśmy się, gdy mogliśmy pobyć w domu chwilę dłużej, by spokojnie obrabiać zdjęcia i nie narobić sobie zaległości. Nasza taktyka się opłaciła.

Sesje plenerowe 

Zwiedziliśmy Jurę Krakowsko-Częstochowską wzdłuż i wszerz, uwielbiamy to miejsce, a sesje plenerowe tam wykonane zawsze są zachwycające. Skały, lasy i najpiękniejsze zachody słońca. Wyskoczyliśmy też kilka razy w Beskidy i zobaczyliśmy nieznane nam miejsca na Śląsku. 

Sezon ledwo się rozpoczął, a już w maju byliśmy na sesji poślubnej w Londynie. Spędziliśmy tam kilka dni, solidnie pozwiedzaliśmy miasto i zrobiliśmy masę zdjęć. Oboje byliśmy w tym mieście pierwszy raz. I za takie możliwości łączenia pracy i przyjemności jesteśmy bardzo wdzięczni. Możecie nam oficjalnie zazdrościć. 

W środku sezonu porwano nas na dwa dni do Gdyni. To był dla nas prawdziwy miniurlop. Praca pracą, ale posiedzieć w trakcie szału ślubnego chociaż chwilę nad morzem, obejrzeć wschód i zachód słońca, nic nie robić przez godzinę na plaży to luksus. Gdynia Orłowo chociaż bardzo popularna wśród pomorskich fotografów ślubnych, dla nas była czymś zupełnie świeżym. I nawet wstanie w środku nocy, by zdążyć na wschód nie było nam straszne.  

Okazało się, że to nie koniec atrakcji i czeka nas jeszcze jeden plener zagraniczny. Norwegia! Kolejne marzenie spełnione. Nie byliśmy tam długo, bo niecałe 24 godziny, ale zdążyliśmy wykonać sesję ślubną, sesję narzeczeńską (po ślubie :D), zjeść pizzę i obejrzeć norweskie widoki. 

Czas dla nas

Listopad zarezerwowaliśmy na pracę nad Waszymi albumami oraz wypoczynek. Ponieważ nasze urlopy musimy planować poza sezonem letnim, kierunki, które wybieramy są trochę dalsze niż polskie morze.

Łukasz na swoją destynację urlopową wybrał Indochiny, gdzie bogata kultura i piękne widoki na każdym kroku przeplatają się z trudną historią. A Monika wyleciała do pełnego kontrastów RPA, w którym nietrudno zarówno o zachwyt jak i głębsze refleksje. Jak się zapewne domyślacie, nie jesteśmy typami plażowiczów, dlatego nasze wakacje to raczej chęć odkrywania niż leżenia pod parasolem z drinkiem. 

A teraz zbieramy siły na nowy sezon, uzupełniamy regularnie nasze wpisy na blogu, wymyślamy nowe strategie.

Dziękujemy naszym Parom za nowe doświadczenia i pracę, która chociaż chwilami ciężka, to jednak obfitująca w wiele przyjemności i niespodzianek. 

Zapraszamy do obejrzenia namiastki naszych perełek zdjęciowych. Na końcu kilka naszych wakacyjnych klatek.