Wiecie, co nas najbardziej ujmuje w ślubach? Gdy są one prawdziwym świętem miłości. Nie rewią mody, wyścigami z doborze dodatków lub konkursie na najlepsze wypieki. Na takich ślubach nie ma wszystkiego, a właściwie jest wszystko, czego potrzeba do szczęścia – bliscy, rodzina, przyjaciele, łzy, śmiech, oklaski, pijany wujek, szalony taniec na stole.
Właśnie taki był ślub Uli i Mariusza. Wyjechali z Katowic aż za Gorlice, w rodzinne strony Uli, by tam urządzić swój ślub i wesele. Gościnna Chata okazała się być taką nie tylko z nazwy. Idealne miejsce do zorganizowania rustykalnego ślubu. Dekoracje i stylizacja Uli idealnie zagrały w tym sielankowym klimacie.
Co poza tym? Upał, pełne słońce, góry, pocałunek jak z najlepszego romansu i wielka miłość Uli i Mariusza. Jesteśmy wzruszeni waszym uczuciem.
Życzymy jeszcze więcej miłości i szczęścia!